Czasami po treningu, gdy ciało jest zmęczone, ale głowa spokojniejsza, przychodzą do mnie różne refleksje. Już wcześniej pisałam o tym, jak ważne było dla mnie to, że mogłam wrócić do ćwiczeń po ciąży — że dyscyplina i treningi pomagają mi być silniejszą w codzienności. Ale ostatnio coraz częściej myślę o czymś jeszcze.
Mimo że ćwiczę, staram się dbać o siebie i trzymać kalorii, miewam gorsze dni. Zdarza mi się podjadać, zwłaszcza wtedy, gdy siedzę w domu z dziećmi, gdy dopada mnie nuda albo zmęczenie. Czasem jem nie dlatego, że jestem głodna, ale dlatego, że mój dzień wygląda tak samo, bez przerwy i oddechu. Wtedy jedzenie staje się małą nagrodą – chwilą przyjemności w rutynie. I zadałam sobie pytanie: dlaczego tak jest, skoro tak bardzo mi zależy?
Kiedyś było łatwiej. Miałam swoją rutynę, plan dnia, treningi, porządek. Wiedziałam, co mam robić, i po prostu to robiłam. Teraz, choć bardzo chcę wrócić do dawnych nawyków, widzę, jak dużo czasu zajmuje odbudowanie ich, a jak łatwo można wypaść z rytmu. Wiem jednak, że to zależy ode mnie – i że nawet gdy brakuje motywacji, muszę pamiętać o dyscyplinie.
Bo wiem, że chcę znowu czuć się dobrze w swoim ciele i w swojej głowie. Nie chodzi już o perfekcyjną dietę, wagę czy sylwetkę. Chodzi o troskę, nie o presję. Zauważyłam, że gdy odpuszczam, to nie dlatego, że brakuje mi silnej woli. Czasem po prostu brakuje mi energii, emocjonalnego oddechu. Wtedy jedzenie staje się szybkim pocieszeniem. Ale coraz częściej próbuję się zatrzymać i zapytać siebie: „Czego tak naprawdę teraz potrzebuję?”.
Bo często nie chodzi o jedzenie. Czasem potrzebuję ciszy. Czasem kilku głębokich oddechów, herbaty, prysznica, chwili dla siebie.
Uczę się odróżniać głód fizyczny od emocjonalnego i dawać sobie inne formy przyjemności. Zamiast się karcić – obserwuję. Kiedyś mówiłam sobie: „Znowu zawaliłam”. Dziś mówię: „Zauważyłam, że podjadam, gdy jestem zmęczona. Co mogę zrobić inaczej?”. To naprawdę zmienia wszystko.
Więc jeśli też czasem się gubisz, jeśli czujesz, że trudno ci wrócić – pamiętaj, że nie jesteś sama ani sam. To normalne. To ludzkie.
Najważniejsze, że chcesz wracać i próbujesz być lepszą wersją siebie.
Uczę się, że ciało potrzebuje ruchu, a umysł – łagodności.
Uczę się, że dyscyplina nie wyklucza czułości, że można być konsekwentną, a jednocześnie dobrą dla siebie.
Bo kiedy trenujesz, wzmacniasz nie tylko mięśnie. Wzmacniasz też charakter, cierpliwość i zaufanie do siebie.
Ruch wzmacnia ciało. Spokój wzmacnia duszę.
Dopiero razem tworzą prawdziwą siłę.
Nie ścigaj się ze sobą sprzed lat. Tworzysz nową wersję – mądrzejszą, spokojniejszą, silniejszą.



